Trudno określić w kilku słowach, czym jest nurt Wabi Sabi. Jego ulotność i przemijalność jest tak subtelna, że w Japonii, w której Wabi Sabi się zrodziło, nie mówi się o nim wprost, nie nazywa się. To trochę Zen, gdzie słowa są główną przeszkodą do zrozumienia.
Po przeczytaniu książki Andrew Juniper, pt. „Wabi Sabi. Japońska sztuka dostrzegania piękna w przemijaniu”, spróbujemy mniej więcej opowiedzieć Wam o Wabi Sabi w kontekście ceramiki i wystroju wnętrz.
Nasze odczucia są takie, że na Wschodzie, Wabi Sabi po prostu się czuje – gdzieś podskórnie i intuicyjnie każdy potrafi dostrzec i poczuć ten nurt, czy filozofię. Zachód potrzebuje Wabi Sabi nazwać i określić. Dlatego tak trudno połączyć nam te dwa rodzaje postrzegania w tym artykule. No nic, spróbujmy.
Wabi Sabi to idee estetyki, to filozofia pokrywająca się z Zen, gdzie w przemijalności życia dostrzega się pełne melancholii piękno. Cechy Wabi Sabi to nietrwałość, pokora, asymetria, czy niedoskonałość. Dla Wabi Sabi, piękne jest to, co przemijalne, co naturalne i nieperfekcyjne. Jednym z dogmatów Wabi Sabi jest dążenie do tego, co unikatowe i niekonwencjonalne.
Kiedy więc myślimy o wnętrzu w stylu Wabi Sabi, to powinno cechować się ono organicznością. Powinno być wypełnione naturalnymi materiałami, takimi jak drewno, naturalne tynki, tkaniny, czy glina. Niech będą stare, niech czas odciśnie na nich swoje piętno, nadając im cech niepowtarzalności i unikatowości. Czas jest tu ważnym elementem. Wabi Sabi podkreśla przemijalność, zmianę natury rzeczy i traktuje wszelkie ubytki pod wpływem czasu, jako wartość. Pięknem w Wabi Sabi będzie więc nadgryziona przez korniki stara belka w salonie, czy ukruszona ceramiczna misa. Wabi Sabi preferuje organiczną naturę materiałów i form. Jeśli przyjrzymy się ścianie w domu, to niech będzie to nierówna powierzchnia. Wabi Sabi to naturalne barwniki, matowe struktury. Cudownie we wnętrzu wyglądają stare drewniane meble, lniane zasłony czy obrusy. Wszystko w stonowanych, niejednolitych barwach. W kącie salonu stoi lampa, dająca przytłumione światło.
Potrafimy już mniej więcej wyobrazić sobie wnętrze w stylu Wabi Sabi, napijmy się więc herbaty. W Japonii, byłaby to czarka bez ucha. Chodzi o to, aby poczuć w dłoniach strukturę naczynia, z którego będziemy pić napar. W naszej kulturze naczynia mają zazwyczaj ucho. Sięgnijmy więc po kubek, oczywiście ceramiczny. To ważne, aby był wykonany z naturalnego materiału, jakim jest glina. Niech będzie matowy, surowy w dotyku. Wyczuj palcami jego niedoskonałą formę – ślady wgnieceń, pozostałości po szlifowaniu. Idealny kubek Wabi Sabi będzie krzywy, nieregularny. Czasami dostrzeżesz zacieki na szkliwie. Jakie to piękne! Tylko Twój kubek ma właśnie taki zaciek, właśnie taką rysę czy wgniecenie. Wszystkie te efekty tworzą się same, zupełnie przypadkowo. Autor, artysta nie ma kontroli nad tym co stworzy, co powstanie. Dzieło ewoluuje w prosty, niewymuszony sposób. Cała magia powstawania wszystkich efektów Twojego kubka wydarzyła się w piecu podczas wypału. Porzuć konwencjonalne postrzeganie piękna i dostrzeż je w najdrobniejszych, niedostrzegalnych szczegółach. Masz w ręku kubek, który jest jedyny w swoim rodzaju. Według Wabi Sabi, poprzez ceramiczny kubek, asymetryczny, fizycznie wydawać by się mogło, że niedoskonały, artysta daje okazję do współudziału, do dokończenia całości obrazu czy nawet do kontemplacji niedoskonałej natury życia. Czy czujesz już Wabi Sabi?